Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka. Prawie tydzień ten przesympatyczny destruktor skutecznie lawirował w śród zastawionych prze zemnie pułapek. Dziś był mało ostrożny i dał się pojmać. I tak miał farta że trafił do mojej nowatorskiej pułapki. Kret w pułapce klasycznej może przetrwać bardzo krótki czas. W mojej zmodyfikowanej znacznie dłużej.
Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej napiszcie komentarz.
Mieszkańcy Szczecina alarmują, że w mieście pojawia się coraz więcej szczurów. - Biegają po ulicach, nie boją się nawet człowieka – twierdzą. Sami deratyzatorzy przyznają, że problem jest coraz większy, jednak ich zdaniem winni są przede wszystkim ludzie.
Foto: Heiko Kiera / ShutterstockDeratyzatorzy przyznają, że w Szczecinie problem ze szczurami jest coraz większy.
O sprawie napisał jako pierwszy "Głos Szczeciński". Do lokalnej gazety zgłosił się mieszkaniec Niebuszewa, który zaalarmował, że szczurów w tym miejscu jest coraz więcej. Gryzonie rozgościły się w skwerku przy ul. Zamoyskiego w sąsiedztwie szkoły.
Okoliczni mieszkańcy potwierdzają, że niechcianych zwierząt faktycznie w ostatnim czasie przybyło. – Proszę pani, one ludzi się nie boją nawet, w ciągu dnia można je zobaczyć – mówi pani Halina. – W dodatku ludzie rozsypują tu jedzenie dla ptaków, a one wychodzą z ukrycia i wyjadają wszystko – dodaje.
Zdaniem deratyzatorów ze Szczecina problem jest coraz większy. – Proszę pani, szczurów jest więcej niż ludzi w tym mieście – słyszymy w jednej z firm. Jak mówi inny specjalista, problemem są właśnie ludzkie zachowania. – Człowiek jest głównym pomagającym dla szczurów czy karaluchów – mówi Wiktor Protas, który deratyzacją zajmuje się od 30 lat. – Pozostawiane jedzenie, niezabezpieczone śmieci. To wszystko powoduje, że szczurów przybywa – dodaje.
Miasto co roku na odszczurzanie wydaje 19 tysięcy złotych. Działania wykonywane są terenach miejskich jak parki, kąpieliska czy cmentarze. Odszczurzanie polega na rozłożeniu specjalnych trutek. Z kolei za deratyzację w budynkach i ich bezpośrednim otoczeniu odpowiadają zarządcy. Tu sprawa wygląda podobnie, a to zdaniem deratyzatora nie wystarcza.
– Nie mamy możliwości całkowitego wytępienia populacji szczurów, jednak musimy redukować ich liczebność – mówi Protas. – Powiedzmy sobie szczerze, że te dwukrotne działanie w roku to nie jest odszczurzanie Szczecina. Do zarządzenia prezydenta nie wszyscy się stosują. Często jest to na tej zasadzie, że daje się paniom sprzątającym trutkę, a one rozsypują ją po piwnicy. Nie na tym to powinno polegać, bo to nie zdaje egzaminu – dodaje.
Szczury są nosicielami wielu groźnych chorób, m.in. tyfusa plamistego i szczurzej gorączki czy gorączki krwotocznej. Zdaniem specjalistów powinny być bezwzględnie zwalczane ze względu na niebezpieczeństwo, jakie niesie kontakt z tymi gryzoniami.
Mój komentarz
Wyrzucanie żywności do śmietników to jeden z głównych powodów rosnącej populacji tych gryzoni. Dopóki tego nie zrozumiemy będzie to walka z wiatrakami. Kolejna lekka zima jeszcze bardziej spotęguje liczebność tych zwierząt. Wykładanie trutek to tylko pozorne działanie, które nie likwiduje problemu. Wie o tym każdy doświadczony technik DDD. Dotarcie do gniazd to klucz do sukcesu ale jak to zrobić wie już niewielu.