poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Borelioza podstępny zabójca !!!

Borelioza podstępny zabójca !!!

http://www.barbra-belt.pl/borelioza-przezylam-przeczytaj-moze-tez-pomozesz-komus-przezyc/

Borelioza – przeżyłam. Przeczytaj, możesz uratować komuś życie…

Ja swoją ,,przygodę” z przenoszoną, niezdiagnozowaną boreliozą przeżyłam. ,,Przeżyłam” nie jest tu potraktowane przypadkowo – nie chodzi o ,,przeżycie” pięknego doświadczenia, tylko pozostanie po stronie ,,życia”, bo ta franca ma to do siebie, że zabija. Podstępnie, ukradkiem, ale cholernie skutecznie. Wygrałam. Dlatego popełniam ten radosny post, żeby każdemu, kto będzie tego potrzebował pomóc chociaż wpaść na pomysł, że może to ta paskuda spowodowała, że nie pamiętasz wczorajszego wieczoru…
To jest bardzo zabawny temat w naszym kraju – dudnią o tej chorobie kilka ,,sezonowych” miesięcy, w maju ostrzegają 17 razy dziennie w każdych wiadomościach, a jak przyjdzie co do czego nikt nie potrafi Ci pomóc, ani nawet tego zdiagnozować. Wiedza polskich lekarzy jest ŻADNA – znają tylko parę książkowych symptomów, ale większosć z nich zapomniała doczytać, że borelioza może mieć ich bardzo wiele, kiedy jednocześnie te sztampowe nigdy nie występują.
Zacznijmy od tego – borelioza atakuje raz na jakiś czas. Masz ,,atak” 2-3 tygodnie (choć pewnie długość u każdego trochę się różni), a następnie odpuszcza. Myślisz sobie ,,ciekawe co to było, ale dobrze, że przeszło”. Zapominasz o sprawie, a przy następnym podejściu zabija Cię trochę bardziej. Pierwszy atak wyglądał jak nieprawdopodobnie mocne grypsko. Poskładało mnie na milion sposobów, bolał każdy mięsień, każdy staw, gorączki miałam ze 40 stopni, żaden płyn/jedzenie nie dawały rady utrzymać się w żołądku dłużej niż minutę, a głowa bolała tak, że rozważałam jej odcięcie. Sugerowałam lekarzowi, że być może chodzi o małe ugryzienie, które mam na kostce, ale powiedział ,,nie, to nie to”.
Przeszło. Dziewczyna wyglądała jak okaz zdrowia.
barbara pasek basia pasek
I tak przez kolejne 5 lat działy się z moim ciałem zagadkowe rzeczy. To PIEKIELNE migreny trwające po 3 tygodnie, to drętwienie/mrowienie ręki i nogi, to bóle stawów – różnych. Trafiłam też dwa razy do szpitala z  dziwnymi symptomami i bólami brzucha, które minęły więc bez diagnozy mnie wypuszczono… Pamiętam jak przy jednym ataku bolało mnie kolano. Z dnia na dzień przez 2 tygodnie tylko bardziej, a na ostatnim etapie już mocno kulałam. Badania nic nie pokazały, ból przeszedł Z DNIA NA DZIEŃ. ,,Ciekawe co to było, dobrze że przeszło”
I wtedy po 5 latach przyszedł on – atak ostateczny. Atak, który stanowczo zmienił moje życie, postrzeganie wszystkiego, bo jak wiesz, że stoisz na krawędzi, to jakoś wszystko widzisz z innej perspektywy, a normalne ,,problemy” stają się jakieś takie zabawne. Tak oto czytacie teksty Baśki, która była bliska zobaczenia czarnej plamy ostatecznej, ale że jej uciekła, to teraz żyje pełną piersią.
Do ataku wróć. Na początku totalny BÓL GŁOWY – tableteczki na receptę nie pomagały nawet odrobinę. ZANIKI PAMIĘCI – to było coś strasznego. Perfekcyjna studentka w tamtym semestrze udupiła prawie wszystkie egzaminy, mimo że bardzo solidnie byłam przygotowana – z przyjaciółką, która wyszła z piątkami. Dzień wczorajszy był zawsze jakiś taki rozmyty i bez detali… Następnie doszły objawy GRYPY – dreszcze, gorączka, straszne osłabienie. A potem zaczął się hardcore, który położył mnie do łóżka. Otóż przede wszystkim STAWY to jeden z najbardziej charakterystycznych objawów boreliozy. Nie byłam w stanie już normalnie chodzić, a także otworzyć butelki. Wykrzywione dłonie, do poziomu zabawnego, piekielnie bolące stawy biodrowe i kolanowe do tego stopnia, że nie mogłam juz sama chodzić. Raczej przykuta do łóżka, a kiedy wygięło mi jeszcze kręgosłup, to mogłabym zagrać w egzorcyście.  PRĄDY przez całe ciało. Jakby ktoś wysyłał na mnie wstrząsy co 10 sekund i szły od czubka głowy do palców u stóp – non stop.
I teraz wniosek z tej całej ,,zabawnej” historii. NIKT NIGDZIE NIE BYŁ W STANIE MI POMÓC. Odsyłano mnie od jednego do drugiego lekarza, miotałam się od szpitali po kliniki prywatne – nikt, nic. Jedna pani nawet obstawiała brak potasu, bardzo mnie przy tym rozbawiając. Tak sobie leżałam w łóżku z niezdiagnozowaną chorobą, która sprawiała wrażenie, jakby miała mnie zabić za godzinkę, a już na bank za tydzień. Następnie uwaga… PRZESZŁO.,,Ciekawe co to było, dobrze że przeszło”. 
Całe szczęście, że mama obdzwoniła połowę świata – dodzwaniając się do cioci-lekarki, która zleciła mi tonę badań. Tonę oznacza, że wydałam na nie wszystkie swoje studenckie oszczędności, bo przecież ,,egzotyka” nie jest refundowana, więc giń dziecko jak nie masz hajsu. Kazała mi zrobić milion badań, każde z innej beczki. Powiedziała: ,,nie możesz odpuścić, to było tak poważne, że musisz znaleźć przyczynę”. Miała rację. W końcu któreś badanie pokazało rezultat pozytywny i była to ona – borelioza.
Przeszukując cały internet okazało się, że na tamten czas mieliśmy w Polsce JEDNEGO serio JEDNEGO specjalistę od tej choroby. Nie wspomnę, że jest (przynajmniej wtedy był) jednym z nielicznych w Europie, co pokazuje skalę problemu. Wybrałam się do niego i powiedział ,,kolejny atak byłby śmiertelny” i uwierzcie mi, że takie słowa potrafią zmienić całe życie.
CO ZROBIĆ KIEDY PODEJRZEWASZ U SIEBIE BORELIOZĘ: 
– idź do lekarza – jeżeli nie masz w okolicy nikogo specjalizującego się w tym temacie, to koniecznie ZASUGERUJ zwykłemu lekarzowi, że podejrzewasz u siebie tę chorobę, niech skieruje Cię chociaż do szpitala zakaźnego. Przy tej chorobie ważne jest szybkie działanie a DIAGNOZA jest bezcenna (wiele osób po tym poście tak zrobiło i po latach zmieniło swoje życie na ZDROWE)  Za moich czasów doktor, który mi pomógł przyjmował w Praskim Centrum Medycznym, był Doktor Kurkiewicz, wizyta jest prywatna. Przyznam, że jest to mało przyjemny człowiek, ale skupiam się na tym, że jako jedyny potrafił mi pomóc. Zleci Ci badania, a później jeżeli będzie ku temu podstawa – leczenie. Otrzymasz bardzo obciążające i długie leczenie antybiotykowe, nie będziesz wychodzić na słońce przez kilka miesięcy, a także będziesz czuć się jak gówno. Wciąż toczą się batalie czy ta metoda jest dobra dla pacjenta – nie wiem czy dobra, ale mnie wyciągnęła ze strasznego stanu, kiedy w placówce Państwowej przepisali mi JEDNO opakowanie leku i twierdzili, że po nim będe zdrowa… WAŻNE polski system leczenia nie refunduje metody walki z boreliozą, która uznawana jest na całym świecie. Dlatego zazwyczaj lekarz przepisze Ci krótkie, lekkie leczenie doksycykliną, a jak będziesz mieć dalej objawy, to powie, że to zwidy – poważnie, poczytaj sobie fora. To strasznie powszechne, że ludziom wmawia się zaburzenia psychiczne, bo w badaniach nic nie wychodzi, a oni wciąż źle się czują. Bestia się ukrywa.
– badania – klasyczne badania w laboratorium są bardzo zawodne. Zwykłe badania na wykrycie boreliozy lub bardziej zaawansowany Wester Blot działają u nielicznych szczęściarzy. Dlatego nawet jeżeli wyjdzie wynik ujemny, a Twoje symptomy są podobne do tych opisanych – nie poddawaj się, borelioza może się ukrywać. Trochę bardziej skuteczne są badania KKI. A najpewniejsze są badania, które w Polsce robi chyba jedna placówka, a próbki krwi przesyłane są do Niemiec – Kurkiewicz Cię tam skieruje. Gdzieś mam adres, gdzie można to badanie zrobić, spróbuję znaleźć.
– ważne – kup ziółka. Herbata z czystka oraz nalewka ze szczeci. Zabawne zabawne, ale to właśnie one dały u mnie najlepsze efekty i chronią przed nawrotem. O tym pewnie kiedyś w pełnym zachwytu wpisie o naturalnych sposobach leczenia.
– oszczędzaj się. Nie dotyczy to tylko boreliozy tylko życia w ogóle. Organizm to zespół naczyń połączonych – jeżeli zachlejesz to siada wszystko. Jeżeli pójdziesz w cug kilkudniowy – Twój organizm jest totalnie bezbronny i idziesz bez tarczy na konfrontacje z wszystkimi chorobami świata – nie warto. Tak samo działa przepracowanie i brak snu – maratony Cię zabijają, wtedy odpala się wszystko złe, co w tobie drzemie – bakterie, wirusy, choroby. Uwierz na słowo, nie daj im dojść do głosu.
Dzieciaki – powtórzcie to swoim znajomym, których notorycznie bolą mięśnie i stawy, lub mają zagadkowe objawy. Nawet tym, którzy myślą, że nigdy nie byli ukąszeni – kleszcz potrafi być wielkości główki od szpilki i nie pozostawić żadnego śladu. RUMIEŃ WĘDRUJĄCY – tylko po tym klasyczny polski lekarz potrafi rozpoznać boreliozę. Tymczasem nie jest on wcale taki częsty, a czasami nie pojawia się NIC. Powtarzajcie, mówcie, opowiadajcie. Możecie komuś uratować życie, bo nasi lekarze niestety nie potrafią tego robić w przypadku tej magicznej choroby… Wykryta może być doprowadzona do stanu, w którym nie zagrozi już życiu – dlatego najważniejsza jest DIAGNOZA. Niewykryta jest zabójcą.
Po tym artykule dostałam setki maili o treści ,,uratowałaś mi życie” – nie jest to prawda. Razem uratowaliśmy wiele żyć udostępniając post kilkanaście tysięcy razy i RÓBMY TO DALEJ!
Jeżeli nie wierzycie, że taka ,,przygoda” może zmienić życie, a jesteście tu pierwszy raz, to poczytajcie mojego bloga – zobaczycie, że nigdy nie narzekam (chyba że na iPhona), nigdy nie czekam, biorę, wyciskam tu i teraz. Bo już wiem, że tak trzeba. I nie mówi tego rozpieszczona gówniara, której wydaje się, że problemy nie istnieją – mówi to osoba, która już raz zrozumiała, że problemy nie istnieją dopóki masz zdrowie, żeby je rozwiązać. I chociaż tej francy nie da się wyleczyć i zawsze będzie czekała we mnie na kolejne wielkie wyjście (nie pozwolę!), to jestem jej bardzo wdzięczna, że chociaż zepsuła mi organizm, to naprawiła mi życie. Kopnęła mnie w głowę i teraz już wiem 2 rzeczy – DBAJ O SIEBIE oraz ŻYJ..
Zachęcam do lajkowania mojego funpage’a, na którym wielokrotnie wracam do tematu borelizoy, jeżeli tylko mam jakieś nowe informacje, które mogą pomóc Śledź dalsze losy tego mojegonowego życia  :)

czwartek, 14 kwietnia 2016

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Dendroterapia, czyli jak przyjąć pozytywną energię z drzew



Warto poświęcić swój cenny czas na ten artykuł, może odmienić dotychczasowe życie !!!



http://innemedium.pl/wiadomosc/dendroterapia-czyli-przyjac-pozytywna-energie-drzew




Dendroterapia, czyli jak przyjąć pozytywną energię z drzew

Kategorie: 

Źródło: własne
Większość ludzi odeszło od natury tak bardzo, że nie zdają sobie sprawę z tego, że izolowanie się od natury, drzew, roślinności to droga do nikąd. Przyroda miała u starożytnych Słowian bardzo ważne miejsce. Pytanie jak współcześni odnoszą się do tego. Okazuje się, że istnieje nawet specjalny rodzaj leczenia za pomocą naturalnej energii, dendroterapia.

Drzewa i ludzie od zawsze koegzystowali. Truizmem jest stwierdzenie, że w lasach jest zdrowsze powietrze. Zwłaszcza w okolicy drzewa od dołu pnia do samej korony. Teoretycznie zatem obejmowanie drzew jest zdrowe samo w sobie, ale niektórzy wierzą, że drzewa transmitują do nich pozytywną życiową energię, która może uleczyć nasze ciała.

Brzmi to trochę jak guślarstwo, ale okazuje się, że dendroterapia ma solidne podstawy naukowe. Holenderscy naukowcy przebadali 10 tysięcy ochotniczek, kobiet w wieku 16 do 26 lat. Stwierdzono, że osoby mieszkające w okolicy lasu chorują o 20% rzadziej.

Biolodzy przeprowadzili eksperymenty z igłami sosnowymi, liśćmi brzozy, dębu i topoli. Umieszczono bakterie i rozdrobnione cząstki wspomnianych drzew. Próbka z igłami sosnowymi była wyczyszczona z mikroorganizmów po 10 minutach, przy liściach dębu po 15 minutach. Brzoza i topola potrzebowały na neutralizację 20 do 25 minut.

Badacze stwierdzają, że nawet posiadanie drewnianego domu może w znaczący sposób poprawić poziom dobrej energii. Drzewo jest w stanie oddziaływać na nasz organizm nawet w formie przetworzonej do bali i desek. Wpływ na nas ma nie tylko czyste powietrze a obcowanie z natura to tez obcowanie z wielkimi siłami życiowymi. Może to być czasami przytłaczające doświadczenie.

Drzewa dzieli się na "dawców" i "biorców". Po prostu jedne ofiarowują energię a inne są odbierane negatywnie. Pozytywne są sosny, akacje, brzozy, jarzębina, jabłonie a niezbyt przyjazne są świerk, jodła, topola, osika, jałowiec, wiśnia, wierzba, olcha. Aby uzyskać energię z drzewa wystarczy oprzeć się o nie i dostroić interakcję. Aby tego dokonać trzeba podać nazwę drzewa i postarać się z nim porozmawiać. Trzeba mu powiedzieć o swoich problemach, następnie próbować się zrelaksować i wyobrażać sobie, że ciepła fala podąża od stóp do głów. Ćwiczeniu powinien towarzyszyć rytmiczny wdech i wydech.

Eksperci polecają dendroterapię wcześnie rano lub w godzinach 16:00 - 18:00 jednak nie później niż 2 do 3 godzin przed snem. Nie powinno się stać dłużej niż kilka minut przy pojedynczym drzewie, aby uniknąć skoków ciśnienia. W zimie można zwiększyć czas sesji do 5 minut. Najbardziej efektywny przekaz energetyczny jest też w przypadku drzew w czasie kwitnienia.

Podsumowując oto poznane właściwości niektórych drzew:

Dąb - jest silnym generatorem pozytywnej energii i przyczynia się do poprawy funkcjonowania mózgu. Działa również antystresowo. Dodatkowo dąb poprawia krążenie krwi oraz skraca okres wychodzenia z choroby.

Brzoza - jedno z najbardziej cenionych przez Słowian drzew. Może nawet wziąć na siebie chorobę danej osoby. Jest źródłem energii i witalności. Pomaga przy przeziębieniach i grypie. Brzoza idealnie jonizuje powietrze.

Modrzew - leczy zaburzenia układu nerwowego. Jest bardzo pomocny przy napadach melancholii i depresji. Jego działanie pozwala zobaczyć lepsze strony życia. W domach z modrzewiu zaleca się przebywanie osób z problemami układu oddechowego.

Sosna, buk, lipa, jabłoń - wzmacnia odporność organizmu, łagodzi zmęczenia, redukuje stres. Długotrwałe przebywanie w sosnowym lesie łagodzi kaszel i katar.

Osika, wierzba i topola - ofiarowują spokój, dają jasność myślenia. Mają też duże umiejętności "wampiryczne" przy dłuższych kontaktach.