Jeśli ktoś ją rozpozna powinien natychmiast poinformować lokalne władze.!!!
Porady jak pozbyć się uciążliwych, nieproszonych gości :szczura, kreta, kuny, karczownika, szerszeni i innych.
czwartek, 30 maja 2013
wtorek, 21 maja 2013
Po wczorajszych ulewnych deszczach, dzisiaj zauważono wzmożoną aktywność ogrodowych destruktorów.
|
niedziela, 19 maja 2013
Jak stara jest profesja łowczego kretów można przeczytać tu:
http://www.tvn24.pl/ciekawostki-michalki,5/krola-nie-ma-ale-krety-wciaz-tam-sa,297444.html
Nisza dla kretołapów
Dormion, który pracował jako zwykły ogrodnik, zanim zauważył rynkową niszę dla kretołapów, ma w Wersalu pod opieką 800 hektarów, na których prócz ogrodów znajdują się fontanny, oranżeria i wioska królowej (Hameau de la Reine), wybudowana na życzenie Marii Antoniny w stylu ogrodów angielskich.
- Znają mnie jako królewskiego kretołapa, ponieważ Wersal nadal jest pałacem - mówi z humorem Dormion. - Króla nie ma, ale krety wciąż tam są, całe masy kretów. (...) I to dobrze, bo mam pracę - dodaje.
http://www.tvn24.pl/ciekawostki-michalki,5/krola-nie-ma-ale-krety-wciaz-tam-sa,297444.html
Króla nie ma, ale krety wciąż tam są
Króla od dawna nie ma, ale w ogrodach Wersalu nadal pracuje oficjalnie królewski łapacz kretów. Zadanie od ponad kilku wieków jest to samo: krecie kopce nie mogą psuć słynnych ogrodów rezydencji króla Słońce.
- Może to brzmi śmiesznie, ale to poważna praca - twierdzi 36-letni Jerome Dormion, ostatni z ponad 330-letniej "dynastii" łapaczy kretów w ogrodach odwiedzanych co rok przez 6 mln ludzi.
Na trawnikach, kwaterach kwiatowych i w alejkach ogrodów Andre Le Notre'a, twórcy barokowej szkoły ogrodu francuskiego, nie może być krecich kopców. Zwłaszcza że Wersal odwiedzają dygnitarze.
Na trawnikach, kwaterach kwiatowych i w alejkach ogrodów Andre Le Notre'a, twórcy barokowej szkoły ogrodu francuskiego, nie może być krecich kopców. Zwłaszcza że Wersal odwiedzają dygnitarze.
Dormion, który pracował jako zwykły ogrodnik, zanim zauważył rynkową niszę dla kretołapów, ma w Wersalu pod opieką 800 hektarów, na których prócz ogrodów znajdują się fontanny, oranżeria i wioska królowej (Hameau de la Reine), wybudowana na życzenie Marii Antoniny w stylu ogrodów angielskich.
- Znają mnie jako królewskiego kretołapa, ponieważ Wersal nadal jest pałacem - mówi z humorem Dormion. - Króla nie ma, ale krety wciąż tam są, całe masy kretów. (...) I to dobrze, bo mam pracę - dodaje.
Raj dla kretów
Wersalskie ogrody są prawdziwą wylęgarnią kretów, ponieważ rezydencja leży za miastem, 12 kilometrów od Paryża. Rozprawa z kretami w miejskich ogrodach jest o wiele łatwiejsza, a do zespołu ogrodowego w Wersalu krety przenikają z zewnątrz.
Wersalskie ogrody są prawdziwą wylęgarnią kretów, ponieważ rezydencja leży za miastem, 12 kilometrów od Paryża. Rozprawa z kretami w miejskich ogrodach jest o wiele łatwiejsza, a do zespołu ogrodowego w Wersalu krety przenikają z zewnątrz.
Znają mnie jako królewskiego kretołapa, ponieważ Wersal nadal jest pałacem (...) Króla nie ma, ale krety wciąż tam są, całe masy kretów. (...) I to dobrze, bo mam pracęJerome Dormion
Podziemną krecią robotę znaczą pokaźne kopce, w których Dormion zastawia archaicznie wyglądające pułapki. Przedtem próbował krety truć, ale okazało się, że wynalezione w XVII wieku pułapki są skuteczniejsze. No i stosując je, dochowuje wierności tradycji.
Krety mogą poszczycić się bardzo wiekowym rodowodem - żyły w Europie już 40 mln lat temu. Krótkowzroczne, niemal głuche, przetrwały, choć mogą umrzeć w rezultacie stresu, jeśli za długo będą na powierzchni, poza swymi bezpiecznymi podziemnymi korytarzami.
Według zoologów zawdzięczają ten sukces spadkowi liczebności swoich naturalnych wrogów - kotów i łasic. Dlatego krecia populacja jest w rozkwicie. Jeden tylko kret może w ciągu dnia zrobić 30 kopców, co pomnożone przez kilka kretów i tygodni sprawi, że rozległe posiadłości pokryją się jak wysypką kopczykami ziemi.
Krety mogą poszczycić się bardzo wiekowym rodowodem - żyły w Europie już 40 mln lat temu. Krótkowzroczne, niemal głuche, przetrwały, choć mogą umrzeć w rezultacie stresu, jeśli za długo będą na powierzchni, poza swymi bezpiecznymi podziemnymi korytarzami.
Według zoologów zawdzięczają ten sukces spadkowi liczebności swoich naturalnych wrogów - kotów i łasic. Dlatego krecia populacja jest w rozkwicie. Jeden tylko kret może w ciągu dnia zrobić 30 kopców, co pomnożone przez kilka kretów i tygodni sprawi, że rozległe posiadłości pokryją się jak wysypką kopczykami ziemi.
Zawód z historią
Pierwszego kretołapa zatrudnił Ludwik XIV (1638-1715) po przeprowadzce dworu królewskiego do Wersalu w 1682 roku.
Wersal był największym symbolem Francji. Wyobraźcie sobie, czy po tych wszystkich sumach, jakie Ludwik wydał na ogrody, mógł pozwolić, żeby zrujnowały je krety? - mówi naczelny ogrodnik Wersalu Alan Baraton.
Pierwszego kretołapa zatrudnił Ludwik XIV (1638-1715) po przeprowadzce dworu królewskiego do Wersalu w 1682 roku.
Wersal był największym symbolem Francji. Wyobraźcie sobie, czy po tych wszystkich sumach, jakie Ludwik wydał na ogrody, mógł pozwolić, żeby zrujnowały je krety? - mówi naczelny ogrodnik Wersalu Alan Baraton.
Ostatni Liard kretołap wolał się bawić i rezydencję zmienił w kabaret i burdel (...) Któregoś dnia Napoleon przechadzał się po ogrodach, a tu nagle podbiega do niego prostytutka z propozycją. Kretołapa natychmiast wyrzucono i taki był koniec jego rezydowania w ogrodach - dodał.Alan Baraton
Łapacz kretów był niezbędny. Otrzymał nawet własną małą rezydencję na terenie parku. Od XVII wieku posadę dziedziczyła rodzina Liard, aż do 1812 roku, kiedy na dalszą sukcesję nie zgodził się Napoleon Bonaparte.
- Ostatni Liard kretołap wolał się bawić i rezydencję zmienił w kabaret i burdel - opowiada Baraton. - Któregoś dnia Napoleon przechadzał się po ogrodach, a tu nagle podbiega do niego prostytutka z propozycją. Kretołapa natychmiast wyrzucono i taki był koniec jego rezydowania w ogrodach - dodał.
- Ostatni Liard kretołap wolał się bawić i rezydencję zmienił w kabaret i burdel - opowiada Baraton. - Któregoś dnia Napoleon przechadzał się po ogrodach, a tu nagle podbiega do niego prostytutka z propozycją. Kretołapa natychmiast wyrzucono i taki był koniec jego rezydowania w ogrodach - dodał.
Niebezpieczne krety
Dobry kretołap może nawet uratować życie. W 1702 roku król Anglii Wilhelm III Orański zmarł w rezultacie obrażeń i dalszych komplikacji po upadku z konia, który potknął się na krecim kopcu. - Gdyby król bardziej dbał o utrzymanie trawników, nie zmarłby w wieku 52 lat - uważa Baraton. Na Wilhelmie III wygasła linii książąt wywodząca się od namiestnika Niderlandów Wilhelma I Orańskiego.
Kretów nie lekceważy oczywiście i Dormion. - Są niezwykle sprytne. Dlatego większość ogrodników nie potrafi sobie z nimi poradzić. Z najsprytniejszym walczyłem aż trzy miesiące, zastawiając pułapki. W końcu się rozleniwił i wpadł - mówi. Dla królewskiego kretołapa była to chwila triumfu i powód do zawodowej dumy.
Dormion podkreśla, że krety są zwierzętami bardzo wszechstronnymi, a w jego pracy nie brakuje niespodzianek. Jak opowiada, pewnego upalnego dnia stanął jak wryty: w basenie jednej ze słynnych fontann, zaprojektowanych dla króla przez Le Notre'a, kąpieli dla ochłody zażywał sobie kret
Dobry kretołap może nawet uratować życie. W 1702 roku król Anglii Wilhelm III Orański zmarł w rezultacie obrażeń i dalszych komplikacji po upadku z konia, który potknął się na krecim kopcu. - Gdyby król bardziej dbał o utrzymanie trawników, nie zmarłby w wieku 52 lat - uważa Baraton. Na Wilhelmie III wygasła linii książąt wywodząca się od namiestnika Niderlandów Wilhelma I Orańskiego.
Kretów nie lekceważy oczywiście i Dormion. - Są niezwykle sprytne. Dlatego większość ogrodników nie potrafi sobie z nimi poradzić. Z najsprytniejszym walczyłem aż trzy miesiące, zastawiając pułapki. W końcu się rozleniwił i wpadł - mówi. Dla królewskiego kretołapa była to chwila triumfu i powód do zawodowej dumy.
Dormion podkreśla, że krety są zwierzętami bardzo wszechstronnymi, a w jego pracy nie brakuje niespodzianek. Jak opowiada, pewnego upalnego dnia stanął jak wryty: w basenie jednej ze słynnych fontann, zaprojektowanych dla króla przez Le Notre'a, kąpieli dla ochłody zażywał sobie kret
Autor: mtom / Źródło: PAP
sobota, 18 maja 2013
wtorek, 14 maja 2013
Przeglądając archiwum znalazłem taką galerę.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/czy_kret_moze_byc_przyjacielem_ogrodu_218174.html
Czy kret może być przyjacielem ogrodu? Bartłomiej Kowalewski Data dodania: 2011-11-18 21:23 Wielu posiadaczy wypielęgnowanych trawników, toczy zaciętą walkę z kretami. Metody jakie stosują, bardzo często powodują jeszcze większe zniszczenia. Tak niewiele potrzeba, żeby się z nimi "zaprzyjaźnić" i "wykorzystać" je do pożytecznej pracy.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/czy_kret_moze_byc_przyjacielem_ogrodu_218174.html
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/czy_kret_moze_byc_przyjacielem_ogrodu_218174.html
Czy kret może być przyjacielem ogrodu? Bartłomiej Kowalewski Data dodania: 2011-11-18 21:23 Wielu posiadaczy wypielęgnowanych trawników, toczy zaciętą walkę z kretami. Metody jakie stosują, bardzo często powodują jeszcze większe zniszczenia. Tak niewiele potrzeba, żeby się z nimi "zaprzyjaźnić" i "wykorzystać" je do pożytecznej pracy.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/czy_kret_moze_byc_przyjacielem_ogrodu_218174.html
sobota, 11 maja 2013
I CO WY NA TO !!!
A A A
(fot. AFP / Phillippe Huguen)
Sprawa kreta
Wirtualna Polska | aktualizacja 2013-05-11 (10:37)
udostępnij
16
(fot. AFP / Phillippe Huguen)
Kret w Polsce jest objęty taką samą ochroną prawną, jak orzeł bielik, ryś czy żubr. Szkodnika ogrodów i trawników zabijać nie można. Grozi za to kara do 3 lat więzienia i nawiązka do 100 tys. zł.
To nie prima aprilis. To polskie prawo. Kret jest objęty ochroną gatunkową na mocy ustawy o ochronie przyrody i rozporządzenia Ministra Środowiska z października 2011 roku.
- Gatunek kret (Talpa europaea) jest w Polsce objęty częściową ochroną gatunkową. Jego zabijanie jest zabronione - mówi Wirtualnej Polsce Ewelina Walczak z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Kret jak bielik i żubr
Dodatkowo kreta chroni też jeszcze jedna ustawa o ochronie zwierząt. Nawet jeśli szkodnik występuje masowo na lotnisku, obiekcie sportowym czy konstrukcjach hydrotechnicznych, ruszyć go nie można.
- Większość firm w moim stowarzyszeniu usuwa krety i nie zamierza przestać tego robić. To jest jakiś absurd. No po prostu nie ma czego komentować. Słyszałem, żekret jest pod ochroną, co już było dla mnie dziwne, ale jeśli rzeczywiście na własnej działce nie można tępić tych szkodników, no to po prostu jest już śmieszne - mówi Wiktor Protas, szef Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji.
Usunięcia kretów ze średniej wielkości działki to koszt co najmniej 500 zł. Wszystko zależy od środków chemicznych używanych do ich zabicia. Inaczej zdaniem ekspertów pozbyć się ich nie sposób.
- Żadne wiatraczki, kołatki czy śmierdzące specyfiki nie pomagają. Czasami gdy grunt nie jest zbity, może to podziałać na krótką metę - mówi Eugeniusz Zieliński z firmy DDD-Owady.
Krety zazwyczaj kojarzą się nam ze skopanymi trawnikami - jeden w ciągu dnia może zrobić nawet 30 kopców. Poza tym krety, kopiąc tunele, uszkadzają korzenie drzew i krzewów. Czasami takie dziury mogą sięgać nawet kilkadziesiąt centymetrów w głąb ziemi. Drzewo nie pobiera wtedy wody i usycha. Poza tym głównym pożywieniem kretów są spulchniające ziemię, a więc bardzo pożyteczne, dżdżownice.
- Prawo to prawo i trzeba go przestrzegać. Ja u siebie na działce krety wyłapuję i wywożę samochodem za miasto. Trochę to trwa, ale uważam, że żadnego zwierzęcia nie wolno zabijać - mówi Irena Janowska z bydgoskiego stowarzyszenia Animals.
Od przepisów zakazujących zabijanie kretów w zasadzie nie ma odstępstw. Jeśli chcemy pozbyć się zgodnie z prawem szkodników, to powinniśmy zgłosić się do regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Ten powinien wydać zgodę na zabicie, jeśli krety przeszkadzają innym chronionym prawem zwierzętom lub roślinom. Ewentualnie jeśli krety stanowią szczególne zagrożenie dla gospodarki człowieka, sejmik wojewódzki może wydać zezwolenie na ograniczenie populacji tego zwierzęcia.
Bez zezwolenie nie możemy nie tylko zabijać kretów, ale teoretycznie nawet dotykać kretowisk. To, do czego przyznaje się Irena Janowska, też jest zakazane. - W odniesieniu do zwierząt dziko występujących, należących do gatunków objętych ochroną, może być wprowadzony zakaz ich umyślnego zabijania, okaleczania i chwytania, transportu oraz niszczenia ich siedlisk i ostoi będących ich obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji lub żerowania. Rozporządzeniem w sprawie ochrony gatunkowej kreta zakazy zostały wprowadzone - mówi przedstawicielka Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Przepisy dotyczące ochrony prawnej kretów są surowe. Za zabicie zwierzęcia grożą dwa lata ograniczenia lub pozbawienia wolności. W przypadku gdyby odbyło się to ze szczególnym okrucieństwem, a za taki teoretycznie sąd może uznać trucie przy pomocy chemicznych preparatów, kara może sięgnąć trzech lat więzienia. Dodatkowo zabójca kreta może zostać zobowiązany do zapłacenia nawiązki w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł.
- Nie zamierzam na nikogo donosić. Nie słyszałam też o tym, aby ktokolwiek został ukarany za zabicie kreta - mówi Irena Janowska.
- Nic mi nie wiadomo, aby ktokolwiek został skazany za to, że pozbył się kretów. Mogę sobie jednak wyobrazić niezbyt sympatycznego sąsiada, który doniesie na policję o zabiciu kreta - podsumowuje Wiktor Protas.
- Gatunek kret (Talpa europaea) jest w Polsce objęty częściową ochroną gatunkową. Jego zabijanie jest zabronione - mówi Wirtualnej Polsce Ewelina Walczak z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Kret jak bielik i żubr
Dodatkowo kreta chroni też jeszcze jedna ustawa o ochronie zwierząt. Nawet jeśli szkodnik występuje masowo na lotnisku, obiekcie sportowym czy konstrukcjach hydrotechnicznych, ruszyć go nie można.
ZOBACZ TAKŻE
- Większość firm w moim stowarzyszeniu usuwa krety i nie zamierza przestać tego robić. To jest jakiś absurd. No po prostu nie ma czego komentować. Słyszałem, żekret jest pod ochroną, co już było dla mnie dziwne, ale jeśli rzeczywiście na własnej działce nie można tępić tych szkodników, no to po prostu jest już śmieszne - mówi Wiktor Protas, szef Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji.
Usunięcia kretów ze średniej wielkości działki to koszt co najmniej 500 zł. Wszystko zależy od środków chemicznych używanych do ich zabicia. Inaczej zdaniem ekspertów pozbyć się ich nie sposób.
- Żadne wiatraczki, kołatki czy śmierdzące specyfiki nie pomagają. Czasami gdy grunt nie jest zbity, może to podziałać na krótką metę - mówi Eugeniusz Zieliński z firmy DDD-Owady.
Krety zazwyczaj kojarzą się nam ze skopanymi trawnikami - jeden w ciągu dnia może zrobić nawet 30 kopców. Poza tym krety, kopiąc tunele, uszkadzają korzenie drzew i krzewów. Czasami takie dziury mogą sięgać nawet kilkadziesiąt centymetrów w głąb ziemi. Drzewo nie pobiera wtedy wody i usycha. Poza tym głównym pożywieniem kretów są spulchniające ziemię, a więc bardzo pożyteczne, dżdżownice.
- Prawo to prawo i trzeba go przestrzegać. Ja u siebie na działce krety wyłapuję i wywożę samochodem za miasto. Trochę to trwa, ale uważam, że żadnego zwierzęcia nie wolno zabijać - mówi Irena Janowska z bydgoskiego stowarzyszenia Animals.
Od przepisów zakazujących zabijanie kretów w zasadzie nie ma odstępstw. Jeśli chcemy pozbyć się zgodnie z prawem szkodników, to powinniśmy zgłosić się do regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Ten powinien wydać zgodę na zabicie, jeśli krety przeszkadzają innym chronionym prawem zwierzętom lub roślinom. Ewentualnie jeśli krety stanowią szczególne zagrożenie dla gospodarki człowieka, sejmik wojewódzki może wydać zezwolenie na ograniczenie populacji tego zwierzęcia.
Bez zezwolenie nie możemy nie tylko zabijać kretów, ale teoretycznie nawet dotykać kretowisk. To, do czego przyznaje się Irena Janowska, też jest zakazane. - W odniesieniu do zwierząt dziko występujących, należących do gatunków objętych ochroną, może być wprowadzony zakaz ich umyślnego zabijania, okaleczania i chwytania, transportu oraz niszczenia ich siedlisk i ostoi będących ich obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji lub żerowania. Rozporządzeniem w sprawie ochrony gatunkowej kreta zakazy zostały wprowadzone - mówi przedstawicielka Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Przepisy dotyczące ochrony prawnej kretów są surowe. Za zabicie zwierzęcia grożą dwa lata ograniczenia lub pozbawienia wolności. W przypadku gdyby odbyło się to ze szczególnym okrucieństwem, a za taki teoretycznie sąd może uznać trucie przy pomocy chemicznych preparatów, kara może sięgnąć trzech lat więzienia. Dodatkowo zabójca kreta może zostać zobowiązany do zapłacenia nawiązki w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł.
- Nie zamierzam na nikogo donosić. Nie słyszałam też o tym, aby ktokolwiek został ukarany za zabicie kreta - mówi Irena Janowska.
- Nic mi nie wiadomo, aby ktokolwiek został skazany za to, że pozbył się kretów. Mogę sobie jednak wyobrazić niezbyt sympatycznego sąsiada, który doniesie na policję o zabiciu kreta - podsumowuje Wiktor Protas.
Autor:
Sebastian Ogórek
Redaktor Serwisów Ekonomicznych WP.PL
Sebastian Ogórek
Redaktor Serwisów Ekonomicznych WP.PL
Subskrybuj:
Posty (Atom)